4 października 2017

Księga cmentarna, Neil Gaiman

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, fantastyka, Wydawnictwo MAG

Właśnie skończyłam czytać Księgę cmentarną Neila Gaimana i w gruncie rzeczy recenzja mogłaby się składać z jednego zdania: „Ta książka jest urocza”. To określenie pojawiło się w mojej głowie pod koniec pierwszego rozdziału i utrzymywało właściwie do samego końca. I to naprawdę nie jest żadna metafora. Ja też w życiu bym nie pomyślała, że coś, co ma cmentarz w nazwie, może być urocze, ale ta historia taka właśnie jest.

Mały chłopiec cudem unika spotkania z mordercą, który zabił całą jego rodzinę, i odnajduje schronienie na cmentarzu. Dostaje nowe imię (Nikt, zdrobniale Nik) oraz zostaje obdarzony Swobodą Cmentarza, co oznacza, że może wykorzystywać sztuczki umarłych, takie jak: przenikanie, wywoływanie strachu czy kształtowanie snów. Mogłoby się wydawać, że cmentarz to nie jest odpowiednie miejsce do wychowywania malucha, jednak Nik doskonale sobie radzi, a jego od dawna nieżywi rodzice zastępczy mają pełne ręce roboty. 

Każdy rozdział przedstawia przygodę chłopca, który rozumuje w prosty, dziecięcy sposób. Dzięki temu historie są bardzo sympatyczne i – no właśnie – urocze. Nik eksploruje swój mały świat z radością i ciekawością godną małego odkrywcy, nie lubi zdrowego jedzenia i nie zawsze słucha rodziców i nauczycieli. Szczególnie przypadł mi do gustu fragment, w którym postanowił odwdzięczyć się wiedźmie i sprawić jej nagrobek. Dlaczego? Bo Lizie było smutno, że go nie ma. Tak po prostu: bez oceniania, stereotypów i doszukiwania się nie wiadomo czego.

Warto jednak zaznaczyć, że mimo że głównym bohaterem jest chłopiec, to książka nie jest infantylna ani prymitywna. Przygody są ciekawe i rozwijają się wraz z wiekiem Nika, a wątek kryminalny sprawia, że zakończenie książki jest dynamiczne. Dodatkowo dorosły czytelnik wyłapie kilka smaczków, których zapewne nie dostrzeże dziecko (Gaiman zaserwował nam nawet polski akcent!).

Mimo to mam wrażenie, że Księga cmentarna byłaby doskonałą lekturą na dobranoc. Teoretycznie zupełnie się do tego nie nadaje, ale wydaje mi się, że przygody Nika odczarowują potwory spod łóżka i sprawiają, że „strachy” przestają być straszne. Nieżywi ludzie są sympatyczni, czasem nieco ekscentryczni, ale nie mają żadnej negatywnej cechy często przypisywanej duchom (w przeciwieństwie do żywych – ci bywają okropni i okrutni). Nie są złośliwi, nieprzyjemni czy niegrzeczni. Wampiry i wilkołaki to bardzo uprzejme i dobrze wychowane stworzenia, których nie trzeba się obawiać, a ghule... Ojej, ghule były urocze (tak, wiem, że nadużywam tego słowa):

„– Chcę wrócić do domu – oświadczył Nik, gdy ostatnie szczątki pieśni zostały już pożarte. – Nie chcę tu być.
– Nie bądź taki – odparł książę Westminsteru. – Ty mały grzdylu, obiecuję ci, że gdy tylko staniesz się jednym z nas, nie będziesz nawet pamiętał, że kiedykolwiek miałeś dom.
– Ja nie pamiętam niczego z czasów, nim zostałem ghulem – oznajmił słynny pisarz Wiktor Hugo.
– Ani ja – dodał z dumą cesarz Chin.
– Nic – zgodził się 33. prezydent Stanów Zjednoczonych.
– Staniesz się jednym z wybrańców, najmądrzejszych, najszybszych, najodważniejszych stworzeń na świecie – przechwalał się biskup Bath i Wells.”*

W ramach wyjaśnienia dodam, że ghule po staniu się ghulami nadają sobie nowe imiona w stylu 33. prezydenta Stanów Zjednoczonych czy Wiktora Hugo. Genialne, prawda? Wprowadzić coś pozornie strasznego i stworzyć taką otoczkę, żeby nie można było się bać. 

Generalnie Księga cmentarna jest bardzo mądrą powieścią, o ile ktoś zechce wyjść poza najprostszy schemat fabularny. Pokazuje, że nie warto polegać na stereotypach, a dom jest tam, gdzie są ludzie, którym na nas zależy. Przypomina, że każde działanie wywołuje jakąś reakcję i należy liczyć się z konsekwencjami. No i uświadamia, że nie zawsze możemy dostać to, czego chcemy, nawet jeśli bardzo nam na tym zależy. I to wszystko na nieco ponad 200 stronach.

Neil Gaiman po raz kolejny udowodnił, że potrafi pisać o dzieciach w prosty i konkretny sposób, a jego ocena sytuacji i obserwacje są dogłębnie przemyślane i trafne. Tego typu historie cieszą zmysły i jednocześnie skłaniają do refleksji. Co prawda, podobnie jak w przypadku Koraliny, mam pewne wątpliwości, do kogo konkretnie jest skierowana Księga cmentarna, jednak w żadnym wypadku nie umniejsza to przyjemności z czytania. Myślę, że akurat tę powieść Gaimana można polecić i dziecku, i dorosłemu – po prostu zachwycą się nią na różnych płaszczyznach.


*Cytat pochodzi z książki Księga cmentarna autorstwa Neila Gaimana.


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka.
Sprawdźcie inne nowości na stronie księgarni! :)

24 komentarze:

  1. Mam w planach posiadać wszystkie książki Gaimana z tymi nowymi, pięknymi okładkami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie mam tylko trzy, ale nie ukrywam, że czasami kuszą to pierwsze (całe szczęście, że obecnie są niedostępne :D), bo Dark Crayon zrobił przy nich kawał dobrej roboty.

      Usuń
  2. Dokładnie tak, "urocza" od razu się nasuwa. Chyb atylko Gaiman potrafi tak pisać o cmentarzu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie tylko ja mam takie odczucia :)

      Może jeszcze udałoby się Pratchettowi, chociaż miał jednak inny styl pisania...

      Usuń
    2. Pratchett ma książkę w podobnym klimacie, ale nikt się tam nie wychowywał na cmentarzu i to książka dla młodszych. Johnny i zmarli :) Johnny widzi zmarłych a pewnego dnia ich cmentarz miał zostać zlikwidowany, więc chłopak chciał im pomóc. Totalnie nie pamiętam klimatu tej książki ale trochę mi się kojarzy tematyką :)

      Usuń
    3. Czytałam tylko "Tylko ty możesz uratować ludzkość", ale faktycznie, przecież jest jeszcze Johnny i bomba oraz Johnny i zmarli. To chyba jedyne dwie książki Pratchetta, których nie mam w domu. Będę musiała to zmienić ;)

      Usuń
    4. Aż mi robicie ochotę, żeby odświeżyć sobie Pratchetta. Czytałam takie wieki temu, że chyba internetów wtedy nie było...

      Usuń
  3. Ależ mnie zachęciłaś do natychmiastowego sięgnięcia po to jak wrócę do domu :) Nie mogłam się nie uśmiechnąć podczas czytania recenzji, to naprawdę brzmi uroczo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! Mam nadzieję, że już siedzisz i czytasz :D

      Usuń
  4. "Księga cmentarna" to jak do tej pory jedyna książka Gaimana, która mnie do siebie przekonała. Miałam podczas czytania jej całkiem podobne odczucia, choć nie pamiętam, czy akurat słowo "urocza" pojawiało się w mojej głowie z taką częstotliwością:P

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jeszcze czytałaś? Bo ja np. cały czas twierdziłam, że za nim nie przepadam, ale przeczytałam większość jego książek i dopiero ostatnio przestałam się oszukiwać :D

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Oprócz Księgi przeczytałam Nigdziebądź, Mitologię Nordycką, Koralinę i Amerykańskich Bogów, przy czym to ta ostatnia pozycja najbardziej mnie rozczarowała, bo mimo fajnego stylu pisania, świetnego humoru i ciekawych postaci zupełnie mnie nie wciągnęła, a po jakimś tygodniu od jej przeczytania nie pamiętałam, o co w niej chodziło i nawet specjalnie mnie to nie zasmuciło. Może nie trafiłam z Gaimanem w czasie i nastoju, ale tak się ma sprawa ^^;

      Usuń
    3. To mamy podobne doświadczenia z tym, że ja zaczęłam swoją przygodę od Gwiezdnego pyłu i w sumie miło ją wspominam. Bardzo baśniowa historia, Gaiman bawił się konwencją i podejrzewam, że wiele rzeczy umyka polskiemu czytelnikowi, który nie zna brytyjskich wierszyków i powiedzeń.

      No i czytałam Dobrego omena, którego napisał do spółki z Pratchettem, ale tę książkę traktuję jako bardziej Pratchetta niż Gaimana ;)

      Amerykańscy bogowie są specyficzni. Ja byłam usatysfakcjonowana, bo mam ogromną słabość do wszelkich mitologii, ale fakt, to zdecydowanie nie jest książka dla każdego. Jest trochę... lepka? Tak jakby wszystko było w jakiś sposób brudne i przyklejało się do czytelnika.

      Usuń
    4. "Dobry omen" - dla mnie mistrzostwo :D Aż zachciało mi się spróbować na nowo Pratchetta :D

      Usuń
  5. Od dawna planuję jej zakup i za każdym razem gdy podchodzę z nią do kasy coś mnie powstrzymuje :/ Ale po Twojej recenzji chyba w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię przekonałam i mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona jak ja :)

      Usuń
  6. Te nowe okładki Gaimana są przecudowne, mam już cztery z nich na półce i zamierzam jak najszybciej dokupić całą resztę :) Jak do tej pory przeczytałam z nich co prawda tylko "Amerykańskich bogów", więc czas nadrobić resztę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trzy (Mitologię nordycką, Koralinę i Księgę cmentarną), ale kusi mnie, żeby kiedyś sprezentować sobie pozostałe, bo są naprawdę ładne, a tylko Nigdziebądź mam w innym wydaniu. Ale na razie brak funduszy, miejsca na półkach, a i trudno z dostępnością niektórych tytułów ;)

      Usuń
  7. "Księga cmentarna" to moja pierwsza i - jak dotąd - ulubiona książka Gaimana! Bardzo mi się podobała! A "Koralinę" właśnie wczoraj skończyłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też najbardziej lubię Księgę cmentarną, chociaż w sumie za mało pamiętam Nigdziebądź i Gwiezdny pył, żeby mieć całkowitą pewność. Poza tym mam wrażenie, że obie te książki strasznie dużo tracą pod względem kulturowym i tłumaczeniowym. Po prostu nie da się wyłapać wszystkich odniesień oczywistych dla Brytyjczyków.

      Usuń
  8. Gaimana uwielbiam :) "Księgi cmentarnej" nie czytałam jeszcze, więc cała przyjemność przede mną :) Zacieram ręce, by kupić wszystkie Jego książki, taka moja mała wymarzona kolekcja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę polecam Księgę cmentarną. Jedna z najlepszych książek Gaimana. I też chciałabym mieć wszystkie książki z tego wydania, ale trochę szkoda mi kasy na te, które już czytałam (tym bardziej, że Nigdziebądź mam w innym wydaniu).

      Usuń
  9. Muszę w końcu ukraść te książki z półki Riny. :D Naprawdę zachęciłaś mnie do lektury!

    Przesyłam jeżowe pozdrowienia
    Nikodem z Zaczytanych Jeży
    https://zaczytanejeze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musisz, musisz! A potem koniecznie daj znać, jak Ci się podobała ;)

      Usuń